Zapraszamy do lektury listu, otwierającego nasz kącik porad związanych z kampanią na rzecz przeciwdziałania przemocy wobec osób starszych „Senior w centrum”. To miejsce, gdzie na Wasze pytania, komentarze i przemyślenia, które przesyłacie drogą listową lub elektroniczną będzie odpowiadać interwent kryzysowy z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Sochaczewie. Wiemy, że najtrudniej jest zrobić pierwszy krok i powiedzieć komuś o swojej trudnej sytuacji, dlatego nie podajemy tutaj prawdziwych danych autorów listów. Pozostajemy z nimi w kontakcie i udzielamy pomocy i wsparcia w ramach naszych kompetencji. Czekamy na Wasze listy.
Szanowna Redakcjo, mam 78 lat, jestem wdowcem od dwóch lat. Żeby nie być sam jak palec przepisałem synowi dom. Sprowadził się z żoną i dziećmi. Pół roku wszystko było w najlepszym porządku. Jedliśmy wspólne obiady, wnuki przychodziły pograć w szachy. Co tydzień wozili mnie do kościoła. Sam nie chodziłem, bo mam problemy z chodzeniem, serce też szwankuje, kiepsko widzę. Od jakiegoś czasu wnuki nie przychodzą, syn też nie bardzo się odzywa, ale najgorsza jest synowa. Najpierw wyrzuciła wszystko co należało do mojej żony, garnki, naczynia, meble, ubrania. Rozumiem, bo to może było nie modne. Potem zabrali mi kuchnię, zostawili tylko pokój. Cały dom przebudowali tak, że ja tam jestem niepotrzebny. Nie mogę wchodzić do kuchni, bo podobno robię bałagan. Agnieszka – synowa przestała gotować dla mnie obiady, słyszałem jak mówi do syna:
- powiedz staremu, żeby sam sobie gotował, bo ja nie jestem kucharką.
Nie pozwoliła mi gotować w moim pokoiku na kuchence, bo prąd za drogi. Zakupów mi nie robią, bo nie mają czasu, a ja sam nie dam rady kupić wszystkiego. Trochę pomaga mi kolega, który mieszka niedaleko, ale on nie może mnie odwiedzać, kiedy młodzi są w domu, bo zaraz mam awanturę, że sprowadzam starych dziadów do domu. Agnieszka mówi, że śmierdzę, ale jak chcę się umyć to nigdy nie ma ciepłej wody. Trochę się poskarżyłem córce, ale to pogorszyło sprawę. Synowa zaczęła wrzeszczeć, że jak mi się nie podoba, to mnie zamkną w domu starców. Tego bym nie przeżył. Syn nic nie mówi, boi się swojej żony, unika mnie, coraz później wraca z pracy, w niedzielę też gdzieś wyjeżdżają. Ostatnio, kiedy byłem u lekarza, odebrali moją emeryturę, synowa powiedziała, że tak będzie bezpieczniej, bo mam podobno sklerozę i mogę zgubić pieniądze. Dała mi tylko sto złotych, ale na co to wystarczy. Staram się nie wchodzić im w drogę, nie odzywać się za bardzo, nie włączam telewizji, żeby ich nie złościć, nie wychodzę ze swojego pokoju jak Agnieszka jest w domu. Nikomu o tym nie powiem, bo się wstydzę. Własne dzieci traktują mnie jak jakiegoś śmiecia i za co to wszystko? Za to, że chciałem, żeby mieli lepiej? Boję się domu starców. Gdyby żyła Wandzia, nigdy nie pozwoliłaby na takie coś. Nie chce mi się żyć, boję się choroby, bo wiem, że nikt mi nie pomoże, chociaż dom jest pełen ludzi. Na co to przyszło staremu człowiekowi?
Tomasz Wiśniewski*
*Imię i nazwisko autora zostało zmienione
Panie Tomaszu, doświadcza pan przemocy ze strony swoich bliskich. Nie ma siniaków i śladów na ciele, ale to co robi jego syn i synowa jest dla pana bolesne. Zamiast opieki i wsparcia doznaje pan przykrości. Rozumiem, że może pan mieć obawy, że ujawnienie tej sytuacji może nasilić zachowania synowej, ale gdyby pan tego nie zrobił nie moglibyśmy panu pomóc.
Przemoc to intencjonalne działanie, lub zaniechanie działania jednej osoby wobec drugiej, które wykorzystując przewagę sił narusza prawa i dobra osobiste jednostki powodując cierpienie i szkody. O przemocy mówimy wtedy, kiedy spełnione są jednocześnie cztery kryteria:
Jest to intencjonalne działanie lub zaniechanie działania
Jedna osoba ma wyraźnie przewagę nad drugą (fizyczną albo psychiczną)
Działanie lub zaniechanie jednej osoby narusza prawa i dobra osoby drugiej
Osoba wobec której stosowana jest przemoc, doznaje cierpienia i szkód fizycznych lub psychicznych.
W pana przypadku możemy mówić o przemocy psychicznej oraz ekonomicznej, odebrano panu pieniądze bez pańskiej zgody. Dzięki temu, że odważył się pan o tym napisać odpowiednie służby mogą udzielić panu pomocy i wsparcia. Ewa Kajetaniak – pedagog, interwent kryzysowy
Zapraszamy do kontaktu wszystkich seniorów jeśli historia pana Tomasza przyniosła Wam jakieś przemyślenia lub pytania. Jeśli w gronie bliskich lub znajomych jest osoba, która zmaga się z podobnymi sytuacjami – prosimy o kontakt listowny lub e-mailowy. Postaramy się pomóc w znalezieniu najlepszego rozwiązania.
Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Sochaczewie, ul. Piłsudskiego 65, 96-500 Sochaczew, lub e-mail: zik@pcprpowiatsochaczew.pl
Piszę do Was chociaż wiem, że nie możecie mi pomóc. Nie ma w moim domu awantur, nikt nikogo nie bije, nie wyzywa. Niby wszystko jest dobrze, a płakać mi się chce jak pomyślę o mojej rodzinie. Mam 76 lat, mieszkam na wsi, przez całe życie ciężko pracowałam, miałam dobrego męża i dobre dzieci. Starałam się wychować je jak najlepiej. Nigdy w moim domu nie było wódki. Dzieci wyrosły, poszły na swoje, my z mężem jakoś wiązaliśmy koniec z końcem, nie było luksusów, ale dało się żyć. Mąż zmarł na zawał pięć lat temu, zostałam sama, a że ciężko samemu przepisałam gospodarkę na wnuczkę, która była wtedy panienką, w zamian za dożywocie na moją rzecz. Wnuczka wyszła za mąż, mieszkają ze mną od trzech lat. Wydzielili mi mały pokoik, bo nie potrzebuję większego, z kuchni mogę korzystać kiedy chcę. Nie ma ich w domu całe dnie, bo pracują w mieście. Niby wszystko jest dobrze. Wnuczka ciągle domaga się ode mnie pieniędzy, a to na węgiel, a to na prąd, a to na remont. Jak kładli kostkę na podwórku, to też wołali ode mnie. Teraz jak jestem starsza załatwili, że odbierają moją emeryturę od listonosza. A ja, żeby wykupić receptę muszę ich prosić o pieniądze. Nie wiem już co mam robić, przecież nie będę się skarżyć, bo komu? Policja nic nie zrobi, bo to nasze rodzinne sprawy. Czasem to już mi się nawet płakać nie chce. Tylko nie drukujcie mojego nazwiska, bo zaraz cała wieś się dowie, a po co mają palcami wytykać.
Bardzo dziękuję, za okazane zaufanie. Przeżywa Pani trudne chwile, boi się Pani, że została sama z problemem i nikt nie może pomóc. Przepisała Pani cały swój dom na wnuczkę w dobrej wierze. Umowa dożywocia w przeciwieństwie do umowy darowizny polega na tym, że to wnuczka ma obowiązek zapewnić pani dożywotnie utrzymanie, przyjąć panią jako domownika, dostarczać wyżywienie, ubranie, światło i opał, zapewnić pani odpowiednią pomoc i pielęgnowanie w chorobie. Wnuczka nie ma prawa żądać od pani ponoszenia kosztów za opał, prąd czy ułożoną kostkę. Niepokoi mnie także sytuacja z odbieraniem Pani emerytury. Jeśli wnuczka próbuje w ten sposób sprawować nad panią kontrolę i władzę - wskazywałoby to na przemoc ekonomiczną. Pozwolę sobie skontaktować się z panią, żebyśmy mogli podjąć właściwe kroki, aby wyjaśnić sytuację i pomóc Pani. Wiem, że może się Pani obawiać nasilenia zachowań przemocowych ze strony wnuczki, być może konieczne będzie monitorowanie Waszej rodziny w ramach procedury „Niebieskiej Karty”. Proszę pamiętać, że Pani zdrowie i bezpieczeństwo jest najważniejsze.